Intensywnie czekoladowy, delikatnie orzechowy krem do smarowania pieczywa, naleśników, placuszków, gofrów, przekładania ciasta. Nieeee…jest tak pyszny, że zjadamy go bez niczego. No i robimy bez przerwy. Różne warianty – z likierem pomarańczowym, cynamonem, rumem. Mniej lub bardziej czekoladowy, orzechowy lub sezamowy (była też odmiana z kremem kokosowym). Każda wersja jest inna, każda ma swoje zalety smakowe. Z powodzeniem zastępuje gotowe kremy czekoladowe i jest o niebo zdrowszy (o zaletach kaszy jaglanej rozpisywałam się nie raz). I jeszcze jedna uwaga. Nikt, kto spróbował tego kremu, nie odgadł, że jest na bazie kaszy.
Smarowidło zamieszczam na życzenie Ewy, choć upał to nie najlepszy czas na czekoladę :).
Na podstawie “My man’s kitchen”.
Składniki:
- 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (osolonej)
- 100 g czekolady gorzkiej (najlepiej 70 % kakao)
- 3 łyżki kakao
- 1 pełna łyżeczka kawy rozpuszczalnej (można pominąć lub dodać Inkę)
- 100 g dowolnego masła (u mnie 2 łyżki masła orzechowego, 1 łyżka tahini, pozostała część to zwykłe masło)
- 1 kieliszek likieru pomarańczowego lub inne dodatki do wyboru (rum, cynamon, inne)
- miód lub cukier trzcinowy do smaku
- ew. dowolne mleko (pomijam, lubimy gęsty krem)
Wykonanie:
Do ugotowanej, gorącej kaszy (technikę gotowania opiszę poniżej) dodać połamaną czekoladę, dobrze wymieszać do rozpuszczenia czekolady.
Włożyć do malaksera, dodać masło, kakao, kawę, rozpuszczony miód, dodatki smakowe. Całość miksować do uzyskania gładkiej masy. Można dodać mleko, by krem był rzadszy.
Przechowywać w lodówce.
Kaszę gotuję następująco: suchą kaszę wkładam do rondla, chwilę prażę i zalewam wrzątkiem (uwaga – kasza bardzo kipi). Odlewam wodę i stawiając na ogniu ponownie zalewam wrzątkiem na dwa centymetry powyżej kaszy. Odrobinę solę i gotuje na wolnym ogniu do wygotowania wody. Tak przygotowana kasza nie ma smaku goryczy.
Znajdź mnie na fb.
Inne domowe smarowidła (słodkie):