Zestaw do creme brulee, czyli kremu spalonego, dostałam jakiś czas temu, ale jakoś tak nie mogłam się przekonać do zrobienia tego słynnego francuskiego deseru. Wydawał mi się skomplikowany, zwykły, taki budyniowy. Aż w końcu zrobiłam i teraz przygotowuję nagminnie. Okazał się genialnie prosty i niesamowicie smaczny. A rodzinka zakochała się w tej pysznej, waniliowej piance (?), kremie (?), galaretce (?) z gorącym, chrupiącym, karmelowym wierzchem, od pierwszego kęsa.
Dziś krem brulee w wersji jesiennej z karmelizowanymi śliwkami.
Z portalu “Kuchnia”.
Składniki kremu:
- 4 żółtka
- 80 g cukru
- 80 g mleka
- 250 ml śmietanki 36 %
- laska wanilii
- brązowy cukier do posypania deseru
Dodatki:
- 5 dużych słodkich śliwek
- 200 ml słodkiego, likierowego wina
- 2 łyżki brązowego cukru
Wykonanie:
Śliwki wypestkować, podzielić na ćwiartki, zamarynować w winie.
Żółtka utrzeć z cukrem. Wanilię przepołowić i wyskrobać nasiona. Śmietanę z mlekiem połączyć i zagotować razem z wanilią (nasiona i strąk). Wyjąć wanilię i na chwilę odstawić. Dodać do żółtek, intensywnie mieszając (by nie ścięły się żółtka). Z wierzchu płynu zdjąć pianę i przelać do foremek do zapiekania.
Foremki postawić na tacy z piekarnika, wlać wody, tyle by sięgała do 1/3 wysokości foremek.
Piec w 150 °C ok. 30 minut.
Wyjąć, ostudzić, schłodzić w lodówce.
2 łyżki cukru zrumienić na patelni, dodać trochę marynaty, wymieszać. Wlać pozostałe wino i dodać śliwki. Sos zredukować do gęstości miodu.
Zimny krem posypać cukrem i przypalić palnikiem (lub zapiec pod grillem kuchennym).
Znajdź mnie na fb.
Inne desery na ciepło: