Od pewnego momentu dieta bezglutenowa przestała mi przeszkadzać. Mam swoje chleby, ciastka, makarony, naleśniki, ba nawet pierogi (i nie myślę tu o wyrobach przemysłu spożywczego, tylko domowych), a mięso, owoce i warzywa nie zawierają glutenu. Jedyną rzeczą za którą tęsknię są drożdżówki. Ja miłośnik drożdżóweczek muszę rezygnować z moich ulubionych wypieków. Próbowałam wielokrotnie drożdżówek bezglutenowych, ale to były porażki. Jeśli smaczne, to nie trzymały formy, kruszyły się i rozpadały. Gdy jako tako były zwarte, to niesmaczne. A dzisiejsze bułeczki? Są najlepsze spośród przeze mnie wypróbowanych, bezglutenowe (ha, ha), kokosowo-sezamowe, przy czym kokos jest dominujący, lekko słodkie, z rodzynkami. Bardziej śniadaniowe, niż deserowe. Smaczne, ale jeszcze niezupełnie moje :). A może niepotrzebnie szukam tego samego, “glutenowego” smaku?
Składniki:
- 150 g mąki gryczanej
- 50 g mąki sezamowej
- 100 g mąki kukurydzianej
- 50 g mąki ziemniaczanej
- 100 g wiórek kokosowych
- 1/2 łyżeczki soli
- 7 g suszonych drożdży
- 2 łyżki cukru
- 1 łyżka cukru waniliowego (najlepiej domowego)
- 80 g rodzynek
- 2 żółtka
- 2 łyżki oleju
- 2 łyżki miodu
- letnia woda ok. szklanki, ale trzeba dodawać ostrożnie, całość powinna mieć konsystencję gęstego budyniu
- ew. cukier trzcinowy do posypania bułeczek
Wykonanie:
Mąkę gryczaną, sezamową, ziemniaczaną, kukurydzianą, wiórki, sól, drożdże, cukry – wymieszać. Dodać żółtka, olej, miód i powoli wodę, tyle by całość miała gęstość gęstego budyniu. Dobrze wyrobić. Dodać rodzynki i jeszcze raz wymieszać.
Odstawić do wyrośnięcia na godzinę – półtorej.
Przełożyć do posmarowanych masłem foremek muffinkowych i ew. posypać cukrem trzcinowym. Ponownie zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Piec w piekarniku rozgrzanym do 190-200 °C ok. 30-35 minut.
Wyjąć z piekarnika i studzić na kratce.
Smacznego :).
Znajdź mnie na fb.
Na podstawie “Kuchni polskiej bez glutenu” Marty Szloser i Wandy Gąsiorowskiej.
Inne bułeczki (w tym rodzynkowe dla glutenowców):