Dostałam od Beatymarii książkę pt: “Pomorska książka kulinarna” autorstwa Grażyny Zaręmby-Szuby. Książa zafascynowała mnie. Opisuje potrawy, które kiedyś pojawiały się na stołach Szczecina, Stargardu, Kołobrzegu i w okolicach tych miast. Pani Szuba pieczołowicie odtworzyła i wypróbowała historyczne dania tego regionu. Może poprzez kuchnię pełniej opisuje się epokę, ludzi, mentalność, obyczaje, kulturę. Kolejna data bitwy, czy mniej lub bardziej kompetentny władca – to ważne podstawy wiedzy historycznej. Ale czy jedyne? Dlatego właśnie uwielbiam panią Chrezińską i jej “Grę w kości”, czy Husytów pana Sapkowskiego (czy ktoś uczył się na historii, że w poście jadano ogon bobra?).
Jako pierwszą zrobiłam deserową zupę dyniową. Dlaczego? Ponieważ lubię dynię, ponieważ zupa ta, jest inna niż moja (mleko + dynia + lane kluski), ponieważ próbowała jej Beatamaria na wieczorze autorskim i zachwyciła się nią.
Autorka pisze, że podaje tę zupę w chłodne dni – gorącą, a latem – schłodzoną z kulką lodów śmietankowych.
Zupa jest rewelacyjna!!!! Syneczek zjadł dwie porcje (a ponoć nie lubi dyni).
Składniki:
- 50 dag miąższu dyni
- 5 dag masła
- 1/4 litra mleka
- 5 dag rodzynek namoczonych w 100 ml śmietanki
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 2 żółtka
- 6-8 łyżek śmietanki
- 1 łyżka posiekanych migdałów
- 1 łyżka cukru
- sól
- grzanki, lody (opcjonalnie)
Wykonanie:
Dynię pokroić (ja mam mrożoną i zmiksowaną), podsmażyć na maśle, ugotować w połowie mleka, zmiksować. Dodać pozostałe mleko, cukier, sól i zagotować. Mąkę rozpuścić w śmietanie, wlać powoli do zupy i zagotować. Żółtka rozbełtać z kilkoma łyżkami zupy, połączyć, doprawić. Posypać migdałami i rodzynkami.
Do zupy dodałam grzanki z chałki, wanilię i bardziej osłodziłam ją.
Znajdź mnie na fb.
Może spróbujesz?