Gdy zobaczyłam zdjęcie tego jabłecznika w książce (“Wielka księga ciast”), od razu postanowiłam upiec. Ale pierwsza próba nie była zadowalająca. Ciasto okazało się ciężkie, migdałowe (w tym wypadku to była wada), jabłka nie trzymały kształtu. Postanowiłam w nowej formie upiec swoje stare ciasto, które na blogu pojawiło się już jako:
pomarańczowe babeczki ze śliwkami
Efekt? Świetne ciasto ucierane o zabawnym wyglądzie, zarówno na niedzielny podwieczorek, jak i dla gości.
Wszystkie nasze jabłeczniki można znaleźć TU.
Składniki:
- 8-10 małych, kwaśnych jabłek (u mnie antonówki)
- sok z cytryny do skropienia jabłek
- ew. cynamon do posypania jabłek
- 2 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 5 jajek
- 200 g masła
- 1 i 1/3 szklanki cukru (najlepiej drobny do wypieków)
- cukier waniliowy lub ziarenka z połowy laski wanilii
- 4 łyżki mleka
- szczypta soli
- puder do oprószenia ciasta
Wykonanie:
Składniki w temperaturze pokojowej. Jabłka obrać i wydrążyć gniazda nasienne na przelot, nie przekrajając jabłek. Skropić sokiem z cytryny, by nie ściemniały. Ew. oprószyć cynamonem. Przygotować tortownicę o średnicy 26-27cm. Mąkę z proszkiem przesiać. Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Ucierając dodawać po jednym żółtku, dalej mąkę z proszkiem i na koniec mleko. Białka ubić ze szczyptą soli, połączyć z ciastem (najpierw dodać część, wymieszać, potem resztę).
Do przygotowanej tortownicy (posmarowanej masłem i posypanej bułką) wlać ciasto, odkładając 4 -5 łyżek. Włożyć jabłka. Polać je pozostałym ciastem. Piec ok. godziny w 180 – 190 °C.
Ostudzić, oprószyć cukrem pudrem.
Znajdź mnie na fb.
Inne jabłeczniki: