Kilka dni temu przeczytałam na jednym z blogów (Gotuję bo lubię), że w pogoni za nowościami zapominamy o starych sprawdzonych przepisach. Wzięłam sobie do serca tą uwagę, przejrzałam stary zeszyt kulinarny i upiekłam ciasto, które miałam zapisane pod tytułem “Szarlotka cioci Heni”.
Niech żyją stare przepisy! Ciasto, jak mawia mój chrześniak, jest fantastyczne, słodko-kwaśne, przy tym szybkie i łatwe. Można go zrobić oczywiście z innymi jabłkami, ale w sezonie antonówkowym preferuję, do ciast, tylko tą odmianę jabłek (później “przerzucam” się na renety).
Ciasto pięknie wyrasta, ciepłe znika błyskawiczne, ale gdy zdołamy go utrzymać do następnego dnia, jest równie rewelacyjne.
W tle ciasta hortensja bukietowa. Inne moje hortensje można zobaczyć na stronie FB.
Składniki:
- ok. kg antonówek
- 6 jajek
- 3 szklanki mąki (510 g)
- 2 szklanki cukru (440 g)
- 1 szklanka oleju (230 ml)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- cukier waniliowy
- ew. puder do oprószenia ciasta
Wykonanie:
Włączyć piekarnik na 190 °C. Foremkę o wymiarach 24 x 40 cm posmarować masłem i posypać tartą bułką. Jabłka obrać i podzielić na cząstki. Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiać. Jajka ubić razem z cukrem na pulchną masę. Do masy jajecznej dodać powoli mąkę z proszkiem do pieczenia, wymieszać. Dodać olej, połączyć. Połowę masy wylać do foremki, położyć na nią jabłka i przykryć pozostałym ciastem. Wierzch posypać cukrem waniliowym. Piec ok. 50 minut (do suchego patyczka).
Po upieczeniu można oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego 🙂
Placek dodaję do akcji “Ciasta z owocami sadu”.